Chciałabym, żeby w przyszłości moja rodzina i relacje w niej były zbliżone do tych, które obserwuję w małżeństwie moich dziadków. Są ze sobą od 50 lat, mają trójkę dzieci, polegają na sobie. I choć o miłości jako takiej mówią rzadko, widać, że nie potrafią żyć bez siebie.
Chciałabym mieć tak dobrego, troskliwego i zaradnego męża jak mój dziadek. Nie zależy mi na walorach zewnętrznych, bo są nietrwałe i zmieniają się z czasem. Nie da się budować trwałego związku na atrakcyjności cielesnej. Zdecydowana natomiast jestem co do tego, że powinien być dojrzały i odpowiedzialny. Przede wszystkim zaś musi łączyć nas miłość, abyśmy mogli wspólnie przeżyć wiele lat.
Chciałabym mieć dzieci. Bez nich rodzina jest niepełna. Jeśli nie będziemy mogli mieć własnych, poważnie rozpatrzymy adopcję. Nie planuję ilości dzieci. Może trójka? Jak u moich dziadków…Sama jestem jedynaczką, więc marzę o licznej rodzinie.
Chciałabym, abyśmy wspólnie z mężem zajmowali się wychowaniem naszych dzieci, abyśmy dzielili się obowiązkami, tak, by nasze dzieci czuły się kochane zarówno przez mamę jak i przez tatę. Chcę mieć dobry kontakt z dziećmi, móc z nimi w przyszłości rozmawiać na każdy temat. Jeśli będą czuły się kochane, akceptowane i otoczone opieką, może unikną wielu zagrożeń współczesnego świata: sekt, narkotyków, alkoholu.
Mam nadzieję, że wspólnie z przyszłym mężem będziemy dbać o to, aby nasza rodzina trzymała się razem a wszelkie konflikty, które przeciez są nieuniknione, będziemy rozwiązywać na drodze rozmowy, kompromisów, wspólnych decyzji. Chciałabym też, abyśmy dbali o uczucie, które nas połączy, by nie zagasło. Ono oczywiście będzie się zmieniać na przestrzeni czasu, ewoluować i dzięki temu stanie się silniejsze, bo oparte nie tylko na fascynacji i zauroczeniu ale i na silnym przywiązaniu, lojalności, szacunku i wspólnych wartościach.
Chciałabym, aby nasz dom był otwarty. Otaczanie się przyjaciółmi, ludźmi o dobrym sercu, chętnymi do pomocy, daje człowiekowi siłę i optymizm. Będziemy więc zapraszać do naszego domu wszystkich tych, których obecność daje nam radość, pozwala być sobą i niczego nie udawać.
Kiedy myślę o mojej przyszłej rodzinie nie wyobrażam sobie, że nie ma w niej zwierząt. Chciałabym mieć psa. Obecność zwierzęcia w domu daje dużo pozytywnej energii, pomaga rozładować napięcia, uczy odpowiedzialności.
Gdyby stworzyć wzór matematyczny modelu mojej przyszłej rodziny wylądałby mniej więcej tak: x=1+1+1+1+1+1. Dlaczego tak? Bo chciałabym, aby każde z nas czuło się wyjątkową, kochaną indywidualnością, choć przecież związaną nierozłącznie z kręgiem rodzinnym.