Ja rozumiem to tak (jestem chemikiem, więc może być źle, ale mimo to może się przydać):
Ulotność teledysku jest po to, żeby nie męczyć się patrzeniem na coś trudnego do zrozumienia i nie wysilać się nad tym. Większość ludzi w tych czasach nie lubi męczyć się słuchając muzyki, tylko słuchają po to, żeby ich to zrelaksowało. Jest też po to, żebyśmy z chęcią wracali do tego teledysku. Teledysk powinien być jak dżingiel, który powraca do nas spokojnym brzmieniem (lub widokiem).