Nazywam się Harpagon. Jestem 60-letnim, schorowanym starcem. Od śmierci żony wszyscy odwrócili się odemnie. Jak każdy człowiek staram się zarabiać (nędzne grosze…) aby wyżywić darmozjadów mieszkających w moim domu. Z zawodu jestem lichwiarzem. Posiadam służbę,kucharza i konie, na tej podstawie wszyscy twierdzą że kąpię się w gotówce. W rzeczywistości jednak, jestem bardzo ubogim człowiekiem, a po mimo tego muszę mieć zawsze oczy dookoła głowy, aby mnie nie obrabowano. Jestem ojcem dwójki wyrodnych niewdzięczników, którzy w każdym spojrzeniu życzą mi śmierci. Moja córka Eliza-“złe zielsko”, postanowiłem wydać ją za mąż za pierwszego który weźmie ją bez posagu. Stwierdziłem, że nie warto płacić dla niej ostatnich pieniędzy. Kleant- mój lekkoduszny syn…Jemu w głowie tylko moje pieniądze. Hazardzista, który tylko czeka, żeby zakopać mnie w grobie, położyć łapy na majątku i przegrać go w karty. Jeżeli wszyscy młodzi ludzie postępują tak jak on, nie dbając o swój majątek (tzn. nie oszczędzając), to świat chyli sie ku upadkowi! Aby poprawić swój stan finansowy postanowiłem ożenić się z Marianną mieszkającą w sąsiedztwie. Jednak jej drobny posag, jest jedynie małą kroplą w morzu potrzeb, abym w przyszłości nie zbankrutował. Życie mnie nauczyło, że ludzie są chciwi i pazerni, dlatego nikomu nie ufam. Zwierza się jedynie samemu sobie…chociaż od pewnego czasu nie jestem przekonany do siebie…Właściwie nawet sobie już nie mogę ufać.