Adam Zagajewski Łąki Burgundii
Łąki Burgundii wspinają się na wzgórza
i leżą na nich nieruchomo jak ubrania
na wieszaku. Nic nie wiemy, rozpaczliwie nic.
Pamięć jest minimalistką i ogranicza się
tylko do tego, co się wydarzyło, jest bezradna
wobec romańskich, niespełnionych możliwości.
Gawron metodycznie jak geometra mierzy pole.
Jesiony, których nikt nie oskarża o estetyzm,
potrafią same stworzyć bujne namioty liści.
Skowronki z szaleńczym pośpiechem biegną między
obłokami, jak kelner w zatłoczonej kawiarni, w niedzielę.
Nic nie wiemy. Chwasty rosną szybciej niż myśl.
Weszliśmy do małego kościółka pod Vézelay;
nie było tam nikogo poza niemłodym księdzem,
który śpiewał mszę świętą.
Był tak zupełnie sam, że łza, od trzystu lat
formująca się pod powieką pękniętego dzwonu,
gotowa była wyruszyć w ostatnią podróż.
Jednak zatrzymała się. Jeszcze nie, jeszcze nie.
Póki samotni śpiewają…
Proszę o interpretacje i analize powyższego utworukursywa
źródło: