Pewnego dnia poczułem się bardzo smutny.Było mi źle i chciałem po prostu z kimś posiedzieć porozmawiać.Była to sobota piekny dzień.W domu była cała moja rodzina. Próbowałem po kolei do każdego zagadać jednak nikt nie miał dla mnie czasu. Słyszałem od każdego po kolei nie przeszkadzaj,jestem zajęty/zajęta. Nie chciał mnie nikt wysłuchać. Babcia gotowała obiad a dziadek sprzątał w ogrodzie. Mama była zajęta porządkami w domu natomiast tata wykonywał “papierkową robotę”. Nawet rodzeństwo nie znalazło dla mnie chwili czasu. Byłem bardzo zły jeszcze bardziej smutny.Nie rozumiałem o co im chodzi.Poszedłem do swojego pokoju i zamknołem drzwi na klucz.Leżałem na łóżku i zastanawiałem się o co chodzi,co się dzieje i jak rozwiązać ten problem.Wpadł mi do głowy tylko jeden pomysł choć teraz wiem ,że nie dokońca był on mądry. Postanowiłem uciec z domu. Nie chciałem oddalać się zbyt daleko,ale chciałem,żeby rodzina zainteresowała się mną. Poszedłem do lasu w moje ulubione miejsce tam się ukryłem.Nadeszła godzina 19.00 .O tej godzinie zawsze jemy kolację. Wszystko zostało już podane do stołu.Przed rozpoczęciem jedzenia mama zorientowała się,że mnie brakuje.Poszła na góre do mojego pokoju,ale mnie tam nie zastała. Sprawdzili każdy pokój,zakątek w domu. Tak samo ogród oraz garaż nigdzie mnie nie mogli znaleźć.Rdzice postanowili poytać sąsiadów czy któryś z nich mnie nie widział. Po godzinie okazało się,że nie. Czekali do 21.00 jednak nadal mnie nie było. Moja siostra wiedzia ła o mojej kryjówce w lesie dlatego podsuneła ten pomysł,żeby sprawdzić to miejsce.Cała rodzina wybrała się do lasu i zaczeła mnie szukać. Po godzsinie odnaleźli moje miejsce w którym usnołem zupełnie nie wiem jak. Wszyscy byli barrdzo szczęśliwi,że jestem cały i zdrowy.Obudzili mnie,zaczeli mnie przytulać i rozmawiać.Byłem przeszczęśliwy w końcu chciałem z kimś porozmawiać.Poszliśmy do domu. Wyjaśniłem wszystkim jaki był powód mojej ucieczki. Wszystkim zrobiło się przykro,że mnie tak potraktowali. W zamian za to na przeprosiny dostałem ulubiony obiad na drugi dzień.