Relacje ostatnich żyjących świadków wydarzeń z lat 1939-1944 (Witold Sławski oraz sanitariuszka, na której rękach umierał Baczyński – Jadwiga Klichowska), mających okazję spotkać na swojej drodze „Krzysia”, są wręcz bezcenne. Film otwiera Warszawa czasów współczesnych, a konkretnie rok 2011 i slam poetycki, który odbył się w klubie „Sen pszczoły” w 90. rocznicę urodzin Baczyńskiego. Kamera pokazuje nam młodych ludzi, którzy na scenie, przed mikrofonem postanowili przedstawić własne interpretacje poezji Baczyńskiego. Czy jego twórczość wciąż może być bliska młodym Polakom? Wydaje się, że jest to pytanie retoryczne, szczególnie jeżeli posłuchamy otwierającej i zamykającej obraz „Pieśni o szczęściu” we wspaniałym wykonaniu Czesława Mozila i Meli Koteluk. Aż chce się powiedzieć, że Baczyński jest wciąż wśród nas. Reżyser nieśmiało również szuka odpowiedzi na pytanie, jak na miejscu Baczyńskiego zachowaliby się dzisiejsi dwudziestokilkulatkowie. Warto się nad tym zastanowić.