-Dzisiejsza szkoła ma chyba niewiele wspólnego z tą, do której chodziłaś, babciu.
-To prawda. Po pierwsze nauki było trochę mniej, a po drugie nauczyciele i uczniowie trochę inni.
-Jak wyglądała Twoja szkoła, babciu, lubiłaś ją?
-To był budynek z czerwonej cegły, przedwojenny, zimny. Salki były małe, bo uczniów było mniej niż w dzisiejszych szkołach. W każdej salce stały rzędy stlików. Każdy siedział osobno. Dzięki temu nauczyciel kontrolował sytuację.
-Nikt nie chodził po klasie?
-Nie…o nie…nikomu do głowy nie przyszło, żeby chodzić po klasie, czy chociażby zapytać o wyjście do toalety. Wtedy panowała niesamowita dyscyplina w szkołach. Uczniowie, którzy coś przeskrobali, zwykle zostawali po lekacjach “w kozie”. Dlatego siedzieliśmy cicho.
-Nie nudziliście się?
-W ciszy można więcej usłyszeć. Każdego dnia uczyliśmy się wielu nowych rzeczy i to nas cieszyło. Naszych rodziców także.
-A nauczyciele? Czy byli tak wymagający jak dzisiejsi?
-Na tym polu chyba niewiele się zmieniło przez ten czas. Mieliśmy ostrych nauczycieli, ale to wzbudzało nasz szacunek i podziw. Byli dla nas autorytetami. Ich ogromna wiedza i doświadczenia życiowe sprawiały, że z zapartym tchem słuchaliśmy historycznych opowieści czy polonistycznych rozważań. Tak wiele wspomnień wiąże się z tamtym okresem.
-Czy wśród nauczycieli było ktoś wyjątkowy, kogo wspominasz najmilej?
-O tak. Był ktoś taki. Choć miałam zacięcie do przedmiotów humanistycznych, uwielbiałam zajęcia z matematyki. Kompletnie nie radziłam sobie z tym przedmiotem, ale sposób w jaki nasz nauczyciel opowiadał o matematyce, sprawiał, że uwielbiałam go i zapadł mi w głęboko w pamięć. Widać było, że matematyka to jego pasja, a jednocześnie tak bardzo wiązał ją z sytuacjami życiowymi. Odniosłam wtedy wrażenie, że liczbami można wyjaśnić każdą zawiłość świata.
-A ja odnoszę wrażenie, że chciałabyś wrócić do tamtych czasów, babciu.
-Trochę tak…ale razem z Tobą. Wiesz, że nie dalej jak wczoraj, odnalazłam na naszej klasie córkę tego matematyka? W tamtych czasach to nie byłoby możliwe…
-Jak widać obie możemy się od siebie czegoś nauczyć…Dziękuję Ci, babciu, za tę garść refleksji.
-A ja dziękuję Ci za inspirację.