To niesamowite. Upłynęło tyle lat, a ja wciąż go pamiętam, jak i ten dzień, gdy rodzice wrócili z pierwszej wywiadówki wręczając mi wymarzonego pluszaka.
Miał błyszczące oczka, i na nosie czarną plamkę która dodawała mu uroku. Kubuś Puchatek ( bo tak się nazywał ) był ubrany w śliczny czerwony sweterek na którym było napisane jego imię, gdyż on sam był żółty. Byłam bardzo szczęśliwa, z dwóch powodów - że rodzice są zadowoleni z moich wyników w nauce
i że zyskałam
nowego pluszowego przyjaciela. Kubuś był mi bardzo bliski, rozmawiałam z nim o każdym zmartwieniu, kłopocie, dylemacie czy problemie. Nie umiał on mówić lecz zawsze mnie słuchał. Kiedy odrabiałam trudne zadania domowe których nie rozumiałam, stawiałam Kubusia na biurku, jego sama obecność, i wierzenie że przynosi mi szczęście, motywowała mnie i radziłam sobie z zadaniami. Pluszak był kochany, kiedy ja zasypiałam on czuwał nade mną, a kiedy się budziłam on miał otwarte oczka i spoglądał na mnie.
Mój miś był najlepszym przyjacielem a zarazem najlepszą zabawką mego dzieciństwa, mam go do tej pory, dalej spogląda na mnie czy dobrze się uczę, zachowuje. Dalej go kocham zupełnie jak w dzieciństwie. takie jakieś