Temat : Reinterpretacja motywów biblijnych w Mistrzu i Małgorzacie. Przedstaw scenę śmierci Jeszui oraz sposób jej kreacji w powieści w kontekście ewangelicznego przekazu na temat Męki Pańskiej.
I do tego tekst:
Ewangeliaśw. Mateusza (fragmenty)
Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić.
Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc, tam Go pilnowali. A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: “To jest Jezus, Król Żydowski”. Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie.
Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: “Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!”. […] Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani.
Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: “Eli, Eli, lema sabachthani?”, to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: “On Eliasza woła”. […] Lecz inni mówili: “Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić”. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha. A oto […] ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu.
Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: “Prawdziwie, Ten był Synem Bożym”.
Michał Bułhakowa Mistrz i Małgorzata (fragmenty)
Rodział 16
Szczurza Śmierc spojrzał z obrzydzeniem na brudne [CENZURA] leżące na ziemi koło słupów, łachamny, które do niedawna stanowiły odzież przestępców, a którymi wzgardzili oprawcy, odwołał dwu oprawców i rzucił im rozkaz:
-Za mną!
Od najbliższego słupa dobiegała ochrypła bezsensowna piosenka. Muchy i słońce sprawiły, że wiszący na nim Geastas pod koniec trzeciej godziny kaźni zwariował, teraz śpiewał cicho coś o winoroślach, a okręcona zawojem głowa kiwała mu się z rzadka, wtedy muchy leniwie podrywały się z jego twarzy, by niebawem powrócic.
Dismas na drugim słupie cierpiał bardziej niż dwaj pozostali, ponieważ nie tracił przytomności i często, miarowo rzucał głową to w lewo, to w prawo, tak by uchem uderzac o ramię.
Jeszua miał więcej szczęścia niżtamci dwaj. Już w pierwszej godzinie popadł w omdlenie, a potem stracił przytomnośc, zwiesił głowę w zawoju, który się rozwinął. Przedto muchy i ślepaki zupełnie go oblepiły, tak że twarz jego znikła pod rojącą się czrną masą. W pachwinie, na brzuchu i pod pachami zasiadły tłuste ślepaki i ssały żółte obnażone ciało.
Jeden z oprawców posłuszny skinieniom człowieka w kapturze, wziął włóczni, a drugi przyniósł pod słup wiadro i gąbkę. Pierwszy z nich wznosił włócznię i postukał nią po wyciągniętych i przywiązanych sznurami do poprzecznej belki rękach Jeszui, najpierw po jednej, potem po drugiej. Ciało, na którym wystąpiły wszystkie żebra, drgnęło. Oprawca powiódł końcem włóczni po brzuchu. Wówczas Jeszua podniósł głowę, muchy poderwały się z brzęczeniem, odsłoniła się zapuchnięta od ich ugryzień twarz ukrzyżowanego, twarz o obrzękłych powiekach, twarz nie do poznania.
Ha-Nocri rozkleił powieki i popatrzył w dół. Jego oczy, jasne zazwyczaj, były teraz zmętniałe.
-Ha-Nocri! - powiedział oprawca.
Ha-Nocri poruszył opuchniętymi wargami i odezwał się ochrypłym głosem zbójcy:
-Czego chcesz? Po coś do mnie podszedł?
- Pij! - powiedział oprawca. Nasycona wodą gąbka zatknięta na ostrzu włóczni wzniosła się ku wargom Jeszui. W oczach skazańca rozbłysła radośc, przypadł do gąbki i chciwie zaczął wysysac wilgoc. Od sąsiedniego słupa dał się słysze głos Dismasa:
-Niesprawiedliwośc! Jestem takim samym łotrem jak on […]
Jeszua oderwał się od gąbki i starając się, by jego głos zabrzmiał łagodnie i przekonywująco, co mu sie nie udało, poprosił oprawcę ochryple:
-Pozwól mu się napic!
Robiło się coraz mroczniej. Chmura, sunąc ku Jeruszalaim, zalała już połowę nieba, kipiel białych obłoków poprzedzała tamtą, pełną czarnej wody i ognia chmurę. Błysnęło, grom uderzył na samym wzgórzem. Oprawca zdjął gąbkę z ostrza włóczni.
-Sław wielkodusznego hegemona! - szepnął uroczyście i lekkim ruchem dżgnął Jeszuę w serce. Ów drgnął, szapnął:
-Hegemon…
Krew pociekła mu po brzuchu, dolna szczęka zadrżała nerwowo, głowa opadła.
Kiedy uderzył drugi piorun, oprawca poił już Dismasa i z tymiż słowami:
-Sław hegemona! - zabił i jego także.
Gestas, który postradał zmysły, krzyknął z przerażenia, skoro tylko ujrzał koło siebie oprawcę, ale kiedy gąbka dotknęła jego warg, zaryczał i wbił w nią zęby.
W kilka sekund później i jego ciało zwisło, na ile pozwalały na to sznury. […]
Ciemnośc okryła Jeruszalaim.
Ulewa lunęła nagle, zastała centurie w połowie zbocza. Woda runęła tak gwałtownie, ze gdy żołnierze zbiegli na dół, jużpędziły za nimi w pogoń rozpasane strumienie. Żołnierze ślizgali się i przewtacali na rozmiękłej glinie, śpieszac ku równej drodze, którą - ledwie już widoczną za przesłoną wody - odjeżdżała do Jeruszlaim przemoczona do suchej nitki konnica.
źródło: