-
„Szanowna redakcjo,
W związku z toczącą się w środkach masowego przekazu dyskusją na temat zaostrzenia kar jako sposobu walki z przestępczością, postanowiłem zabrać głos w tej kwestii. Jest to bowiem bardzo poważny problem nie tylko dla współczesnej Polski (choć dla niej w moim mniemaniu szczególnie), ale także dla całego świata.
Uważam, że zaostrzenie kar dla największych zbrodniarzy może uchronić społeczeństwo przed groźbą ponownego popełnienia nagannego (zabronionego) czynu przez osobę, która raz już tego dokonała, ergo: przed recydywą. Społeczeństwo dzięki temu będzie mogło czuć się bezpieczniej i pewniej, ludzie z kolei nie będą musieli się obawiać, że przestępcy po kilku latach wyjdą z więzienia (biorąc pod uwagę działania polskiego wymiaru sprawiedliwości i stosunkowo niskie kary dla sprawców nawet najcięższych zbrodni), powtarzając dokładnie wszystko to, co robili oni wcześniej (aspekt społeczny). Wielu lewicowych intelektualistów i osób o analogicznych do nich poglądach uważa, że nawet największemu przestępcy potrzebna jest (należy się) resocjalizacja, nie zaś często dozgonna infamia i odsiadka w więzieniu. Wiele jednak mieliśmy już jednak przypadków, świadczących o tym, iż ludzie popełniający raz przestępstwo, mają mimowolne skłonności po powtórnego karygodnego zachowania (często w stosunku do tych samych osób). Resocjalizacja daje więc im asumpt do powtórnego przestępstwa. Cóż bowiem powiedziałby sąd wydający wyrok (tudzież człowiek popierająca tę decyzję) o wypuszczeniu osoby o, mówiąc oględnie, bardzo marnej reputacji, która zamordowała kilku ludzi, a następnie po odsiedzeniu wyroku (lub zawieszeniu sprawy) pozbawiłaby ona życia dalsze osoby, rodzinie ofiar tej recydywy? Ile jeszcze musi być takich przypadków, aby tacy ludzie przejrzeli na oczy? To już nie są incydenty, to jest najzupełniej oczywista reguła. Przestępcy mają bowiem kodeks moralny, aspekty etyczne, przejrzystość duchową i elementarne zasady przyzwoitości i uczciwości głęboko w nosie i nie zmieni się to pod wpływem jakiejś resocjalizacji czy super-kompetentnych psychologów.
Powtarzam więc, iż mimo tego, że nie ma dowodów na zmniejszenie liczby przestępstw poprzez zaostrzenie kar, społeczeństwo ma prawo czuć się we własnym kraju (okolicy, podwórku etc.) po prostu bezpieczne i mieć poczucie, że osoby niegodne i nieprzystosowane do obcowania z normalnymi ludźmi, a także niebezpieczne dla otoczenia nie przebywają na wolności. O to tutaj bowiem przede wszystkim chodzi. Jestem też pewien o to, że wprowadzenie kary śmierci spowodowałoby większą, mówiąc delikatnie, wstrzemięźliwość w czynach wszelakich groźnych przestępców i sprawiłoby, że zanim popełniliby czyn zabroniony najpierw kilkakrotnie zastanowiliby się nad tym, czy ma to sens biorąc pod uwagę karę jaka ich czeka. Ponadto dane Komendy Głównej Policji jednoznacznie wkazują na to, że np. udział w bójce lub pobiciu, uszkodzenia ciała czy kradzieże stale rosną, a liczba zabójstw, mimo że się stopniowo zmniejsza, nadal pozostaje na dość wysokim poziomie. Często spotykamy się ze stwierdzeniami, że koszty utrzymania więźnia są bardzo duże, przynosi to szkody dla gospodarki (aspekt ekonomiczny) etc. Warto sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, czy jest potrzeba poświęcenia odpowiednich sum na walkę z przestępczością (aspekt polityczny) i czuć się wówczas bezpiecznie we własnej ojczyźnie, czy też lepiej wypuszczać bandytów na wolność alias stosować w stosunku do nich resocjalizację (na przykład w kościele) tylko dlatego, że ich koszty utrzymania są zbyt poważne? Osobiście zdecydowanie wolę to pierwsze rozwiązanie. Popieram także działania antypreferencyjne i antyselektywne, ergo: karanie adekwatne do czynu zarówno w stosunku do zwykłych przestępców czy hochsztaplerów, jaki i w stosunku do sprawców najcięższych zbrodni (tyczy to się głównie tych drugich, choć zarówno jedni, jak i drudzy są karani w moim odczuciu zbyt łagodnie). Symetria to bowiem estetyka głupców. Jeśli zaś chodzi o aspekt prawny, to nie wydaje mi się, żeby zaostrzenie kar było trudne do zrealizowania (zastosowania), jeśli chodzi o kwestię prawną. Zdecydowanie trudniej byłoby zaś przeprowadzić karę śmierci, gdyż Polska jako członek Unii Europejskiej nie ma prawa wprowadzić kary śmierci wedle „Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności dotyczących zniesienia kary śmierci”.
Na koniec pragnę zauważyć, że osoby które odnoszą się do zaostrzenia kar tudzież do kary śmierci wspominają często o towarzyszącej temu wszystkiemu rzekomej zemście. Pominę już konstatację, że ani krzty w tym prawdy nie ma i nie o to tutaj chodzi. W każdym razie zapominają one o jednej bardzo istotnej sprawie: mianowicie o tym, że zemsta jest przywróceniem naruszonego porządku.
Z poważaniem,
stały czytelnik"