Kochany tato,
U mnie w zasadzie wszystko w porządku, choć tęsknię za Tobą. Chciałabym, żebyś już wrócił i zrobił porządek z Gabrysiem, bo, obie z mamą, nie dajemy sobie już z nim rady. Wiem, że jest mały i rozumiem, że powinnam wykazać maksimum cierpliwości, ale zaczyna mi już jej brakować. Mam wyrzuty sumienia, że tak się dzieje. Czasami tak mi działa na nerwy, że krzyczę na niego. No dobrze, może trochę przesadziłam - wrzeszczę, drę się i pali mnie ogień piekielny, szczególnie, gdy wchodzi do mnie bez pukania. Prosiłam go tyle razy, a on i tak robi swoje. Nawet święty by się zdenerwował. Jest jeszcze coś, tatusiu. Co wieczór podrzucam mu do łóżka karalucha. Przynoszę je z piwnicy. Wiem, że to okropne, ale nie moge się powstrzymać przed uprzykrzaniem życia Gabrysiowi. Wstyd mi, ale cieszą mnie jego wrzaski i lament, gdy kładzie się do łóżka i znajduje potwora.
Ostatnio sporo myślę o tym, dlaczego tak się dzieje. Czemu jestem dla niego taka wstrętna i zgryźliwa? Prawdę mówiąc, nie wiem. Chciałabym to zmienić.
Tato, wróć, proszę. Razem na pewno coś wymyślimy.
Kocham Cię,
Sylwia